Another Millennium / Rozdział XII

 







12.




Michael, swoją mocą otworzył drzwi od wielkiej białej willi, a potem wbiegł do środka. Już na wejściu zobaczył, że w środku panuje chaos. Wiedział, że Elverine, była za niego odpowiedzialna. Przeszedł do salonu, a jego wzrok przykuło leżące na podłodze ciało Cordeli z dziurą w klatce piersiowej. Zrobiła to, na samą myśl uśmiechnął się...

Poszedł dalej, a gdy znalazł się w następnym pomieszczeniu spojrzał na podłogę na której, leżała Elverine w kałuży własnej krwi

- Elverine!- Krzyknął i natychmiast znalazł się przy niej, ukucnął i odwrócił ją tak, żeby leżała na plecach- Elvie, słyszysz mnie? To ja Michael

- Michael?- Otworzyła oczy i spojrzała na niego- Miałeś nie wychodzić

- Martwiłem się, długo nie wracałaś

Elverine, się skrzywiłam z powodu bólu w brzuchu

- Spokojnie, zaraz Cię przeniosę do domu

Rozejrzał się po pomieszczeniu i nie dostrzegł żadnej żywej duszy więc to dodatkowo ułatwiło mu powrót. Za pomocą magii przeniósł się z Elverine do jej domu, a potem położył ją ostrożnie na kanapie. Ukucnął i położył swoją dłoń na jej czole, zamknął oczy i starał się ją wyleczyć

Zaczął szeptać jakieś niezrozumiałe słowa po łacinie. Gdy otworzył oczy zauważył, że rana Elverine, zaczęła jeszcze bardziej krwawić, a ona sama zrobiła się jeszcze bardziej blada

- Coś jest nie tak- Michael, nie wierzył w to, że nie mógł uleczyć Elverine, swoimi mocami- Ojcze, powiedz mi co mam robić!? Jak mam ją wyleczyć?- Zapytał zrezygnowany

Po jakimś czasie poczuł dotyk na swoim ramieniu, wzdrygnął się i odwrócił, za sobą zobaczył wysokiego bruneta który, patrzył na niego z wyższością w oczach, ale i z lekką troską

- Co jest? Kim jesteś i co robisz w moim domu!?

- Uspokój się synu. Teraz musimy pomóc Elverine, inaczej ona umrze- Brunet od razu pobiegł na górę po apteczkę, a potem wrócił na dół i znalazł się przy Elverine, która była nieprzytomna...

***

Otworzyłam oczy i chciałam chciałam się podnieść, ale przy tym ruchu dał mi się we znaki ból jakiego nigdy nie czułam...

- Nie wstawaj Elverine

- Michael? Co się stało? Co...

- Spokojnie, jesteś bezpieczna

- Nie, ona uciekła. Nie zabiłam jej

- Kochanie, spokojnie, Cordelia nie żyje

- Nie Michael, nie rozumiesz... Mallory

- Co?

- Mallory, ona uciekła i zraniła mnie w brzuch- Skrzywiłam się

Michael, resztkami sił powstrzymywał się, żeby czegoś nie zrobić. Cordelii nienawidził, ale tej całej Mallory? Miał ochotę ją zabić

- Nie martw, się. Ona zapłaci krwią za to co zrobiła- Przyznał

- Synu

Michael, odwrócił się i zobaczył swojego ojca. Tak on tu był, zjawił się akurat wtedy gdy najbardziej tego potrzebował i to utwierdza go w przekonaniu, że chodź jemu samemu trudno uwierzyć w to to jego ojciec jest przy nim i czuwa nad nim...

- Ojcze

- Tato- Poprawił go Lucyfer- Jak słyszę słowo " Ojcze " to zaraz kojarzy mi się ta modlitwa- Skrzywił się- Tato

- Tato

- Lucyfer? Co u diabła tu robisz?- Zapytałam zszokowana jego widokiem

- Przybyłem na prośbę mojego syna, potrzebowaliście pomocy więc jestem- Teatralnie rozłożył ręce

- Nagle chcesz zgrywać ukochanego ojczulka?

- Brawo, Elverine, wraca do zdrowia także ja nie będę już potrzebny- Stwierdził kierując się w stronę wyjścia

- Czekaj!- Michael, krzyknął za nim zatrzymując go jednocześnie

- O co chodzi?

- Wrócisz?

- Dzisiaj nie, ale w ogóle? Owszem, jesteś moim synem i ja cały czas przy Tobie jestem mimo, że fizycznie nie widzisz mnie na oczy- Uświadomił mu to Lucyfer

- A co z Elverine?

- Co z nią? Wraca do zdrowia i gwarantuję Ci, że zemsta za zaatakowanie was będzie obfita w krew tych wiedźm

- Znaczy, że...

- Więcej nie mogę powiedzieć, ale na razie zajmij się swoją dziewczyną i nie ona nie umrze- Wyprzedził odpowiadając na pytanie które Michael, chciał zadać - Opiekuj się nią- Powiedział i opuścił dom

Michael, stał przez chwilę przed drzwiami, a potem zamknął drzwi i wrócił do Elverine

- Potrzebujesz czegoś?- Zapytał

- Nie, Michael, nic mi nie jest- Podniosłam się powoli do pionu

- Mówiłem Ci, żebyś się nie podnosiła- Od razu znalazł się przy mnie

- Mówiłam nic mi nie jest. Niech ja tylko dorwę tą suke to pozbawię ją całej krwi- Byłam na prawdę wściekła

- Wiem kochanie, osobiście nie chciałbym być w jej skórze gdy ją dopadniesz

- Jak mnie nazwałeś?

- Co? Eee... kochanie

- Mmm... kochanie- Powtórzyłam- Słodkie normalnie jakbyśmy byli parą

- A nie jesteśmy?- On zapytał

- Nie wiem, nie kupiłeś mi kwiatów, nie zaprosiłeś na randkę, a pytasz czy jesteśmy parą?

- Mówiłem, że nie jestem za dobry w te klocki

- A w czym jesteś dobry?- Nachyliłam się w jego stronę, a on się odsunął do tyłu

- Elvie, może byś tak odpoczęła, a ja coś do jedzenia zamówię co?

- Antychryst czy nie. Typowy facet. Jak kobieta chce czegoś więcej to wy zawsze uciekacie- Odsunęłam się od niego- Idę się wykąpać- Powiedziałam, a potem wstałam z kanapy i udałam się w stronę schodów

- Czekaj, Elvie! Pomogę Ci

- Wejdziesz mi do łazienki to zabiję!- Krzyknęłam ze schodów

Michael, został na dole i sam nie wierzył co właśnie się stało...

- Co to do diabła było?- Zapytał samego siebie, a potem poszedł do kuchni

***

Gdy już skończyłam brać kąpiel, przebrałam się, a w międzyczasie spojrzałam w lustro na swoją ranę

- Szmata pierdolona, zajebie ją normalnie- Przysięgłam po czym zakleiłam ranę i przebrałam się, a potem zeszłam na dół- Michael!?- Zawołałam go

- Coś nie tak Elv...- Nie dokończył tylko patrzył na mnie- Co Ty masz na sobie?- Zapytał jakby nie wiedział

- Jak to co? Ubranie, a co to niby jest?- Zapytałam podchodząc do niego

- Ale takie coś??

- Czerwień i czerń, nie podoba Ci się?







- Wyglądasz zjawiskowo, ale co w Ciebie wstąpiło? Do tej pory tak się nie zachowywałaś

No ręce mi opadły już. Próbuję go poderwać, a on co? Dziwi się i jeszcze pyta co mi się stało?

- Dobra, nie to nie. Idę się położyć- Poszłam na górę do sypialni


Leżałam na łóżku plecami do drzwi gdy usłyszałam jak one się otwierają więc zamknęłam oczy. Potem poczułam jak łóżko się ugina

- Wiem, że nie śpisz- Tak to był Michael- Nie chciałem, żebyś poczuła się urażona i na pewno nie chcę, żebyś się obraziła na mnie

Nie reagowałam na jego teksty tylko zamknęłam oczy i starałam się zasnąć...

- Elvie- Nachylił się nade mną i odgarnął mi włosy z policzka- Kotku

- Daruj sobie- Odezwałam się

- Więc jednak nie śpisz- Stwierdził- Elvie, skarbie, kilkanaście godzin temu myślałem, że Cię stracę. Proszę nie bądź na mnie zła- Zaczynał się przymilać do mnie, a potem zaczął mnie głaskać po policzku, a następnie po szyi- Proszę- Nachylił się nade mną szepcząc mi do ucha

- Oj przestań no!- Odwróciłam się i spojrzałam się na niego- Chciałabym odpocząć

- Odpocząć? Ty odpocząć?

- Co w tym dziwnego? O mało nie straciłam dzisiaj życia przez tą pizde

- Nie martw się, ta pizda pożałuje, że kiedykolwiek śmiała Cię tknąć, ale podobno chciałaś coś innego robić?

- Straciłam ochotę

- Szkoda- Westchnął- Więc Twój strój zostanie nienaruszony- Już miał się podnieść i wyjść z sypialni gdy ja pomimo, że nadal byłam na niego zła złapałam go za nadgarstek zatrzymując go

- A Ty gdzie?- Zapytałam

- Na dół, jedzenie wystygnie

- Nie ma takiej opcji- Zatrzymałam go, a potem podniosłam się i poszłam zamknąć drzwi. Zdjęłam mój czerwony szlafrok i rzuciłam go na fotel- Coś mówiłeś Michaelu?- Podeszłam do niego i zaczęłam rozpinać mu koszulę

- Mówiłem tylko, że jesteś piękna

- Mhm- Rozpięłam mu ostatni guzik i zsunęłam mu czarną koszulę z ramion- Ups, i co teraz?- Objęłam go ręką za kark, a potem przyciągnęłam i pocałowałam

- Znowu mi koszulę sponiewierałaś- Wytknął mi

- Kupię Ci milion takich koszul- Powiedziałam na moment odrywając się od jego ust- Przecież musisz godnie się prezentować gdy będziemy niszczyć ten świat

- A co ja mam Ci kupić? Obiecałem, że dam Ci wszystko- Mówiąc to patrzył na mnie

- Cóż...- Udałam, że się zastanawiam- Wystarczysz mi Ty- Przyznałam patrząc mu w oczy

- Ach! No właśnie mam coś dla Ciebie- Nagle mu się przypomniało

- No nie nie wytrzymam! Co jest z Tobą nie tak?- Odsunęłam się od niego i spojrzałam z pretensją- Ja tu chcę miło z Tobą spędzić czas w łóżku, a Ty co!?

- Zapomniałem, że mam dla Ciebie prezent

- Mam gdzieś prezenty Michael! Nie rozumiesz, że ja Cię kocham jak cholera i chcę z Tobą po raz kolejny się przespać!?- Rozłożyłam ręce z niedowierzania

- Po raz kolejny? Raz tylko razem spaliśmy i to było raptem kiedy? Wczoraj?

- No nie! Nie wytrzymam- Zakryłam oczy z zażenowania- Idź i nie wkurwiaj mnie normalnie!

- Przepraszam, ale chciałem dać Ci prezent, a z tego wszystkiego zapomniałem

- I musiałeś teraz sobie przypomnieć? Akurat w takim momencie!?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Another Millenium / Rozdział XI

Rozkład jazdy publikacji rozdziałów

Powitanie i wprowadzenie